Motor znowu wygrał z Lechią, tym razem w Gdańsku 2:0. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu drużyn?
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Tydzień temu zaczęliśmy z Rakowem Częstochowa, czyli z przeciwnikiem, który będzie bił się o najwyższe cele w tej lidze. To był dla nas gorzki początek pod względem wyniku. Pokazał nam jednak poziom ekstraklasy i rzeczy, które musimy wyciągnąć, żeby skutecznie punktować w tej lidze. Styl jest bardzo ważny, ale punkty dają utrzymanie, a potem wyższe miejsca w tabeli. Mówię to dlatego, że tracąc bramkę z Rakowem za bardzo otworzyliśmy mecz, poszliśmy na fazy przejściowe i nie byliśmy zespołem wyrachowanym. Tym razem mój zespół pokazał bardzo dużą dojrzałość i doświadczenie, bo w swoich momentach, które miał, wykorzystywał je. Kończyliśmy akcje strzałem czy dwoma bramkami. W momentach, kiedy Lechia miała przewagę i chwilę dominowała, bo uważam, że pokazała bardzo dużą jakość, w tych momentach bardzo mocno pracowaliśmy w defensywie, zarówno w wysokim, jak i niskim pressingu. Trzymaliśmy się założeń, zadań, współpracowaliśmy na pozycjach, kiedy dany zawodnik się wyrwał, to go zastępowaliśmy, byliśmy bardzo odpowiedzialni. Przy 0:0 najgroźniejsza sytuacja, to strzał Kapicia. My stworzyliśmy dwie szanse, które wykorzystaliśmy w małym odstępie czasowym. Potem wiedzieliśmy, że rywal będzie musiał zaatakować. Mimo to odpowiedzialnie i dobrze broniliśmy. Chcę pogratulować mojej drużynie i ją pochwalić, styl to jedno, ale wiąże się on z dużą odpowiedzialnością i trzymaniem się zadań. Pokazali, że są drużyną dojrzałą i gotową grać w ekstraklasie i mam nadzieję, że kolejne mecze będą nam pokazywały, że dalej w tej ekstraklasie możemy skutecznie rywalizować i piąć się w górę.
Czy to Motor zagrał dobre spotkanie, czy Lechia poniżej swoich możliwości...
– Nie uważam, że gospodarze zagrali słabo, może powinni wykreować trochę więcej sytuacji. Trener Grabowski, to jednak bardzo dobry szkoleniowiec i na pewno zwróci na to uwagę zespołowi. Myślę, że to my nie dopuściliśmy Lechii do tworzenia sytuacji, poprzez kompakt, skuteczną obronę pola karnego, zwyczajne trzymanie się razem i odpowiedzialność. Gospodarze mieli przewagę optyczną, ale nie było z tego mocnych sytuacji. Mogli jednak otworzyć wynik po tym strzale, po długim słupku. Tutaj mieliśmy trochę szczęścia.
Lechia 16 meczów bez porażki u siebie, 10 kolejnych wygranych i znowu Motor wygrywa w Gdańsku. Co jest takiego dobrego w Trójmieście dla Motoru...
– Ogólnie nad morzem czujemy się dobrze, bo półfinał z Kotwicą Kołobrzeg też wygraliśmy w II lidze. Nie wiem, może klimat, powietrze, albo rozruchy na plaży? Tym bardziej cenimy zwycięstwo z Lechią, bo trzeba powiedzieć, że mamy rocznicę spotkania i to pokazuje, że bardzo ciężko jest na tym stadionie osiągnąć dobry rezultat. Odbudowa klubu po spadku jest ciekawa, jest sporo młodych, wschodzących zawodników, trener preferuje otwarty futbol i rozwija tych zawodników. Grało dwóch beniaminków, ale myślę, że zaprezentowali poziom ekstraklasowy.
Szymon Grabowski (Lechia Gdańsk)
– Podziękowania dla kibiców, że w tak licznym gronie nas dopingowali. Nie daliśmy im jednak powodów do radości, bo przegraliśmy zasłużenie. Gratulacje dla Motoru, który wykorzystał nasze błędy. Przyczyna? Na pewno na tą chwilę nie przypominamy drużyny, którą znamy, jeżeli chodzi o budowanie akcji i atakowanie trzeciej tercji. Akcje były zbyt powolne, zbyt mozolnie konstruowane, dlatego tego zagrożenia było bardzo mało. Nie atakowaliśmy przestrzeni, kiedy obrońcy mieli piłkę. To się zmieniło po wejściu Tomasa Bocka. Na tą chwilę jesteśmy łatwi do rozszyfrowania dla przeciwników, to musimy poprawić w kontekście przyszłości. Motor wykorzystał naszą organizację w defensywie. Pozwalaliśmy na zbyt wiele, powiem mocniej – ułatwialiśmy zdobycie tych bramek. Na poziomie pierwszej ligi takie gole nie przystoją, a w ekstraklasie tym bardziej. Mamy duże pole do poprawy.